W
2015 roku podczas Festiwalu Otwarte Ogrody my – Milanowianki
– zadałyśmy pytania właśnie o miejsca spotkań. Dzięki temu
odtworzyłyśmy historię kina Orzeł. To właśnie z tym miejscem
nasze bohaterki, goście ogrodu, mieszkańcy miasta wiązali swoje
wspomnienia. Kino „Orzeł” stało się dla nas inspiracją do
zgłębienia mikrohistorii mieszkańców i podróży w przeszłość
tego miejsca.
W tym roku okazało się, że była to dobra
droga, ponieważ 11 czerwca na wystawę tematyczną oraz na spotkanie
z panami Ryszardem Witkowskim, Stanisławem Piekarskim oraz
Sylwestrem Chrzanowskim przybyło bardzo dużo mieszkańców
Milanówka. Wydarzenie było częścią FOO.
Stanisław Piekarski jest synem Wacława
Piekarskiego, człowieka, który na przełomie 1931 i 1932 roku
wybudował i uruchomił milanowskie kino Oaza. Dzięki jego
wspomnieniom dowiedzieliśmy jak jego ojciec je prowadził, jak
wyglądało wnętrze i jakie zmiany w budynku nastąpiły na
przestrzeni lat.
Była
tam całkiem spora sala, którą nie pogardziłby nawet niewielki
teatr.
Repertuaru
nie było w gazetach, trzeba było iść do kina żeby zobaczyć co
grają. W gablocie ciągle była wybita szyba.
W
zimie w czasie seansu wchodził człowiek i dorzucał węgiel do
pieca, był hałas.
Ryszard Witkowski opowiedział nam o tym, jak mama
wysyłała go do kina przynajmniej raz w miesiącu. Opowiedział
także pewną historię z czasów wojny: z niemieckich kronik
filmowych, pozorując przypadkowe zerwanie taśmy podczas projekcji,
wycinaliśmy pewne klatki, pokazujące np. amerykańskie "Latające
Fortece" lub "Liberatory" bombardujące Niemcy, które
służyły następnie do ilustrowania tajnej prasy "ku
pokrzepieniu serc".Z "z przypadkowego zerwania taśmy"
sporządzano protokół, który odpowiednie władze przyjmowały za
dobrą monetę.
Pan Sylwester Chrzanowski, był operatorem w kinie
Orzeł, przybliżył nam techniczne rozwiązania oraz opowiedział o
swojej pracy i filmach, jakie były wyświetlane. Jego żona Wanda
zdradziła nam także, że wypatrzył ją na sali w tym właśnie
kinie podczas jednego z seansów.
To
było
w czasie kiedy studiowałem. Wracając wieczorem ze stacji do domu
mijałem zawsze kino. Kiedyś zobaczyłem, że grają Żywot
Mateusza.
Film mnie tak zauroczył, że
każdego dnia, póki go grali zachodziłem wieczorem do kina, aby
znów go obejrzeć. To było niezapomniane przeżycie.
Mój
pierwszy seans – tuż po wojnie – radziecki film Świniarka i
pastuch. Myślałem, że ekran to jest matowe szkło za którym
wszystko dzieje się naprawdę. Kiedy na ekranie pojawiły się
wilki biegnące w stronę widowni, przestraszyłem się że szkło
się zbije i grozi nam niebezpieczeństwo.
Ojciec
chrzestny, skończył się grubo po północy. Ojciec szukał mnie
po całym mieście choć mieszkałem nad kinem. Miałem wtedy 14
lat.
Kino ,,Orzeł” przetrwało do lat 90. Pożar w
grudniu 1998 roku zniszczył salę projekcyjną.
Pamiętam ten pożar. Było bardzo trudno go
ugasić. Ten grudzień był strasznie mroźny. Strażacy lali wodę,
ale był taki mróz, że zamarzała im w sikawkach.
Obecnie w budynku przy ulicy Piłsudskiego 33
mieści się kawiarnia L`amour Maison, która działa od 2012 roku. W
lokalu odbywają się seanse filmowe – nowi właściciele
odrestaurowali przestrzeń, nawiązują także tradycji tego miejsca.
Dzięki Państwu udało nam się zebrać wiele
cennych wspomnień, za które serdecznie dziękujemy. Naszym
marzeniem jest publikacja na temat kina, zwłaszcza po tak licznym
udziale Państwa w naszym spotkaniu.
Dziękujemy Panu Stanisławowi Piekarskiemu,
Ryszardowi Witkowskiemu oraz rodzinie Krysińskich za udostępnienie
zdjęć z prywatnych archiwów na wystawę.
Wystawę można oglądać w L`amour Maison przy
ulicy Piłsudskiego 33.
Zapraszamy także na naszą stronę:
milanowianki.pl.
Gdyby ktoś z Państwa chciał się podzielić z
nami swoimi wspomnieniami na temat milanowskiego kina prosimy o
kontakt telefoniczny: 691 698 162 lub mailowy: hanna.musur@gmail.com
(w tytule maila proszę wpisać KINO ORZEŁ).
* Tekst jest przeplatany wspomnieniami mieszkańców
Milanówka na temat kina Orzeł/Oaza zebranymi w czasie projektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.